CZAR KONTEMPLACJI – NIEDZIELA, 22 CZERWCA
- janslowinski
- 22 cze
- 4 minut(y) czytania

Solowa perkusyjna medytacja nad dorobkiem domniemanego znakomitego bębniarza ludowego, pełna skupienia, minimal-folkowa wyprawa w poszukiwaniu i rozpoznawaniu muzyki wsi, a wreszcie eksperymenty wokół tradycji ludu Saami – niedziela na Rozstajach przyniosła znów sporo świetnej muzyki.
Po sobotnich wydarzeniach muzycznych, które zostały zdominowane przez plenerowe spotkania z twórczością wypływającą z tradycji różnych stron świata – na Łące na Wesołej i na Bulwarze Poleskim nad brzegiem Wisły – trzeci dzień festiwalu przyniósł całkiem odmienne piękno folku czy world music. W kameralnych, klubowych warunkach, sprzyjających większemu skupieniu i uważniejszemu słuchaniu, niektóre propozycje brzmią po prostu lepiej, naturalniej. Tego właśnie doświadczyliśmy w niedzielny wieczór.
Etno na Wesołej
Dla porządku i kalendarzowej wiarygodności przypomnijmy – o czym była już mowa w osobnym podsumowaniu – że niedzielne muzykowanie rozpoczęło się przed świtem na Bulwarze Poleskim w rytualnym świętowaniu przesilenia letniego. Celebracja ta symbolicznie, niejako rytualnie łącząca ogień i wodę, naznaczyła ten dzień jako pełen wysoce niebanalnych wydarzeń.
Wspomnimy też, że już od niedzielnego poranka aż do godzin popołudniowych odbywały się liczne zajęcia, warsztaty dla uczestników w różnym wieku. Działała więc znów na Łące na Wesołej EtnoWioska i Szkoła Żywych Tradycji. W ich ramach można było nauczyć się jak wykonać zabawki motane z siana i włóczek, kwiaty z bibuły czy wycinanki galicyjskie. Żywa Pracownia zaprosiła na warsztaty rzemieślnicze: Hafty na drzewach. Kilkukrotnie tego dnia powracały warsztaty muzyczne EtnoWioski: TańcoGrajki dla małych i dużych. Zajęcia dotyczące pieśni Roztocza po raz kolejny poprowadziła Agata Harz.
Melodia perkusyjnego grania
Wieczorem muzyka powróciła znów do festiwalowego „matecznika”, do Rozstajowej „centrali” – do klubu Strefa Nowa. Pierwszym akcentem niedzielnych koncertowych wydarzeń był wystep niezwykłego, znanego świetnie w kraju, choć rzadko w tej formule występującego, Garego Gwadery w solowym projekcie. Artysta przedstawił program Trzeciak's Head. Niewielu jest perkusistów na scenie folkowej czy rockowej – a obie są bliskie temu artyście – którzy mają w sobie dość determinacji, ale chyba przede wszystkim pomysłowości i odwagi, by prezentować koncerty solowe. Piotr Gwadera (bo tak brzmi prawdziwe nazwisko artysty) ma w sobie wszystkie te cechy, a do tego niecodzienną umiejętność przyciągania uwagi – zarówno recenzentów, jak i publiczności – o czym też mogliśmy się przekonać w niedzielę. O powodzeniu projektu decyduje też oczywiście jakość i oryginalna konwencja wykonawcza. Jego muzyka to, jak twierdzi sam artysta, hołd złożony twórczości zapomnianego świętokrzyskiego „dżazisty”, bębniarza Wacława Trzeciaka – mistrza oberkowych rytmów, który rzekomo wycofał się z życia muzycznego, gdy wiejskie parkiety zalała muzyka chodnikowa – i odtąd w domu eksperymentował zafascynowany elektronicznym brzmieniem perkusji. W hołdzie wykreowanemu przez siebie bohaterowi Gwadera gra trójkowe rytmy na instrumencie sprzed dekad, wzmocnionym elektronicznymi przetwornikami. I mniejsza o to czy ów mityczny Trzeciak rzeczywiście istniał, ważniejsze, że stał się archetypicznym wyobrażeniem niezależnego twórcy. Gwadera grał więc swoje rytmiczne podziały, a w głowach słuchaczy tańczyły zapewne odpowiadające im melodie. Tym bardziej, że prezentacja artysty to nie był popis technicznych umiejętności, lecz poszukiwanie barwy, rytmiczności, a bodaj i nawet – właśnie – melodii w perkusyjnym graniu. Był to również powrót na Rozstaje. Piotr Gwadera na festiwalu EtnoKraków gościł już przed kilkoma laty z grupą Odpoczno.
Rozpoznawanie wsi
Gwadera powrócił raz jeszcze na festiwalową scenę. Tym razem jako jedyny „nie- smyczkowy” przedstawiciel cenionej i docenianej, choć także bardzo nieszablonowej, formacji Radical Polish Ansambl. Artyści zaprezentowali materiał ze swej najnowszej płyty –
Nierozpoznana wieś – nagrodzonej tytułem Folkowego Fonogramu Roku. RPA to zespół niecodzienny. Jego skład tworzy sześcioro skrzypaczek / skrzypków i wspominany Gwadera na „dżazie” (jak ludowi muzycy określali zestaw perkusyjny). Skrzypkowie siedzą na scenie na krzesłach, zwróceni twarzą do siebie – i po każdym utworze zamieniają sie miejscami, przesuwając o jedno krzesło w lewo. Ten zabieg ożywiał akcję sceniczną, dodawał też nieco lekkości dość poważnie brzmiącej muzyce. Ale też ta powaga jest fascynująca i w pełni uzasadniona. Członkowie RPA czerpią bowiem bezpośrednio z ludowych wzorców, sami będąc od lat w kontakcie z wieloma wiejskimi twórcami, w swej twórczości odwołują się jednak też do wzorców muzyki klasycznej, współczesnej kameralistyki, minimal music. Tworzą przy tym całość bardzo świeżą i oryginalną, bardzo spójną, która wymyka się prostemu szufladkowani. I choć wymaga od słuchaczy skupienia, jednocześnie oferuje moc wspaniałych przeżyć. Dla szeregu członków zespołu był to powrót na krakowski festiwal: z pewnością dla Macieja Filipczuka, który grał tu z Lautari, dla Marcina Lorenca i wspomnianego Piotra Gwadery, którzy muzykowali tu z Odpoczno, a także dla Marii Stępień, która zagrała tu już kilkukrotnie nawet w tym roku. Wielu recenzentów mówi dziś o RPA jako o jednej z największych nadziei, ale i najważniejszych zespołów folkowego kręgu w naszym kraju – niedzielny koncert potwierdził zasadność takich słów.
Północny eksperyment
Ostatnim koncertowym akcentem tego wieczoru – i tej części festiwalu – był występ międzynarodowego, norwesko-fińskiego tria Vassvik - Silvola - Strype. Swoją drogą był to koncertowy powrót Torgeira Vassvika na Rozstaje. Przed laty występował tu, owacyjnie witany, z Vassvik Trio, a potem z Ural Pop. Tym razem zaprezentował materiał z najnowszego albumu White. Punktem wyjścia jest dla niego lokalna tradycja. Vassvik jest bowiem muzykiem Sámi, pochodzącym z północnolapońskiego regionu Sápmi, leżącego na terenie Norwegii. Dlatego też wykorzystuje on, rewelacyjnie, tradycyjną metodę śpiewu joik, poddając ją jednak – co zrozumiałe – autorskiemu opracowaniu, własnej interpretacji. W tym pasjonującym, eksperymentalnym projekcie miał dwóch znakomitych partnerów. Pierwszym był fenomenalny Juhani Silvola grający na gitarze preparowanej, z mnóstwem elektronicznych przetworników, które wyprowadzały jej brzmienie w niemal metafizyczne przestrzenie. Drugi partner to Audun Strype – pracujący poza sceną reżyser dźwięku, którego obecność, choć niby niepozorna, była zdaje się kluczowa dla artystycznej jakości przesłania. Dodajmy, że sam Vasviik, który o świcie czarował grą na szamańskim bębnie obręczowym również tym razem z niego skorzystał. Przede wszystkim grał jednak na wzmocnionej gitarze akustycznej – no i śpiewał! Całość brzmiała momentami jak klasyczne nagrania zachodniego songwritingu, jak wzorcowy anglosaski folk-rock (choć tylko na dwie gitary), jednak przetworzone dźwięki wspomnianych gitar i niezwykły śpiew Vasviika sprawiały, że mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem szczególnym, co zresztą potwierdziło owacyjne przyjecie koncertu przez publiczność.
Ciąg dalszy przed nami
Był to ostatni występ tej części festiwalu, trzeba bowiem pamiętać, że EtnoKraków/Rozstaje powróci w koncertowej formule już w najbliższy weekend. Najpierw jednak od wtorku do czwartku znów trwać będą różnorodne zajęcia warsztatowe w klubie Strefa Nowa.
W piątek, 27 czerwca, o godz.18 w Nowohuckim Centrum Kultury z okazji jubileuszu 10-lecia: Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A. zaprezentowana zostanie Symfonia czterech stron świata Stanisława Słowińskiego – międzynarodowy projekt łączący wybitnych artystów sceny muzyki klasycznej, jazzu i world music, pod kierownictwem kompozytora. W sobotę, 28 czerwca, o godz. 19 w ICE Kraków odbędzie się koncert charytatywny na rzecz edukacji muzycznej dzieci i młodzieży Buen Camino! Dobrej drogi! Wystąpią: Ibrahim Trio (Ibrahim / Mencel / Madej), Chór w Kontakcie oraz Piotr Damasiewicz & Dominik Wania. Warto tam być. Zapowiadają się niezwykłe przeżycia.
[ Tomasz Janas ]





Komentarze