top of page

WĘDROWANIE, CZYLI ŻYCIE | 26. EDYCJĘ ETNOKRAKÓW/ROZSTAJE PODSUMOWUJE TOMASZ JANAS


Za nami 26. edycja festiwalu EtnoKraków/Rozstaje – bardzo udana pod względem artystycznym. Przyniosła sporo świetnych koncertów, ciekawych warsztatowych, rewelacyjny spektakl, a wreszcie odkryła – dla festiwalu i dla publiczności – dzielnicę Wesoła jako nowe potencjalne krakowskie centrum kulturalnej aktywności.

Dwudziesta szósta edycja krakowskiego festiwalu potwierdziła jak inspirująca jest wciąż twórczość odwołując się do szeroko rozumianej tradycji – polskiej i tej szukającej natchnienia w innych kulturach. Udowodniła też, że sam festiwal jest jedną najistotniejszych imprez – nie tylko w skali Krakowa, ale też postrzeganej z ogólnopolskiej perspektywy. Choć nieustające sięganie również do twórczości wykonawców z innych (czasami bardzo odległych) krajów pozwala postrzegać go także w międzynarodowej perspektywie. Jego głównym tematem było w tym roku wędrowanie, a wiodącymi hasłami też mit początk i  mit apokalipsy.

 

Wesoła 

Rozpoczynając drugie ćwierćwiecze krakowska impreza w pewnym sensie na nowo określa swą tożsamość i czyni to w sposób obiecujący. Najważniejszą przestrzenią, „domem” festiwalu stał się klub Strefa Nowa – funkcjonujący od wiosny tego roku, po tym jak przeniósł się z najbliższych okolic Rynku. Teraz organizatorzy festiwalu dysponują nie tylko świetną salą koncertową z dobrą akustyką i znakomitym klimatem (jej zalety głośno chwalili artyści, m.in. Łukasz Ojdana), ale też znaleźli się w rozwijającym się kompleksie i sąsiedztwie kulturalnych, także miejskich, instytucji, wokół których powstać może / powinno nowe centrum in przestrzeń kultury.  Twórcy Rozstajów swoimi działaniami wpisują się też mocno w kreowanie nowego wizerunku dzielnicy Wesoła. Świetnym tego przykładem jest organizowanie koncertów plenerowych, a także licznych warsztatów na usytuowanej nieopodal klubu Łące na Wesołej.  Wydaje się, że to wielce perspektywiczna przestrzeń, która w niedługim czasie ma szansę stać się ważnym punktem życia kulturalnego nie tylko w skali dzielnicy, ale i miasta.

 

Miejsca

Dodajmy jeszcze dla porządku, że na Wesołej koncerty odbywały się również w bardzo nieoczywistych miejscach: pod figurą Maryi przy Aptece Designu (gdzie zabrzmiała pieśń dziadowska) oraz w Palmiarni Ogrodu Botanicznego UJ, która okazała się fantastyczną, niepowtarzalną przestrzenią dla znakomitych koncertów Suferi oraz Hamdam Trio. Wydarzenia odbywały się też na Kazimierzu – w klubie Alchemia (koncert grupy Chvost oraz noc etnoelektro) oraz w Muzeum Etnograficznym (warsztaty kołysanek). No i wreszcie wielki finał w ICE Kraków. Powiedzieć można, że to nie tylko nowa topografia, ale swego rodzaju nowa filozofia funkcjonowania festiwalu. W pierwszym ćwierćwieczu swego istnienia Rozstaje pojawiały się w wielu miejscach: od Rynku Głównego po plac Wolnica, od kościoła św. Katarzyny do Podwala, od Muzeum Inżynierii Miejskiej i Starej Zajezdni po Forty Kleparz i w innych przestrzeniach klubach, synagogach, muzeach, na wolnym powietrzu. Wydaje się, że teraz, wraz ze znalezieniem lokalizacji klubu Strefa Nowa przy ul. Kopernika 19, dzielnica Wesoła, wraz ze swymi walorami, może stać się na dłużej Rozstajowym domem.

 

Wędrówki

Głównym motywem, przewodnim tematem tegorocznego festiwalu było wędrowanie. Niewiele jest cech tak wyraziście, adekwatnie i niezmiennie (od lat, wieków, tysiącleci) cechujących człowieka, jak nieustająca wędrówka. Postęp, nauka, odkrycia, ale też dojrzewanie, wzrastanie duchowe i intelektualne – funkcją wszystkich z nich jest podążanie z miejsca w miejsce: w przestrzeni, w czasie, a choćby i w głąb siebie. Echa wszystkich tych podróży, wszystkich tych wędrówek, w różnym stopniu i w wielu sensach powracały podczas 26. edycji Rozstajów. Słuchaliśmy więc muzyki i pieśni będących wyrazem podążania w wiele różnych stron, doświadczaliśmy spotkań, będących efektem, owocem czyjejś wędrówki, słuchaliśmy o tym opowieści. Wędrowanie znajdowało wyraz w muzyce, która pokonuje przestrzenie – przybywa do nas z odległych części kraju, kontynentu, dalekiego świata. Wędrowanie wiążące się z gotowością i otwartością na spotkanie z innym znajdowało wyraz w dialogach międzykulturowych, ale i ponadgatunkowych. Był wreszcie i ten najbardziej intymny, egzystencjalny wymiar, którego doświadcza każdy z nas. Wędrówka przez życie: od narodzin ku śmierci, a może i dalej. W sposób liryczny, choć niesentymentalny dawali i temu wyraz artyści – goście festiwalu.   

 

Ona

Jedną z symbolicznych postaci tego festiwalu, potwierdzająca jego niezwykłość jest Joanna Słowińska. Powie ktoś, że to oczywistość, bo wszyscy wiedzą przecież, że to wybitna wokalistka, szczególna osobowość sceniczna. A jednak swą twórczą ekspresją, różnorodnością scenicznych wcieleń, które – o paradoksie – podkreślają spójność, artystyczną prawdę i naturalność jej „bycia” wobec publiczności daje szczególny wyraz tego co to znaczy być artystką do głębi zainspirowaną tradycją, a zarazem nieprzerwanie dopowiadającą swoją własną, osobista historię. Pojawiała się podczas tegorocznych Rozstajów trzykrotnie, za każdym razem w innych muzycznych okolicznościach – za każdym razem magnetyczna i rewelacyjna. Śpiewała kameralnie w duecie ze swą córką, Zofią. Śpiewała w klasycznie folkowym zespole Muzykanci. Śpiewała wreszcie, fantastycznie, będąc głową postacią w spektaklu Bursztynowe drzewo. Już sama jej obecność jest najlepszym skrótowym dowodem jakości, klasy i znaczenia festiwalu.

 

Klasycy

Ze znakomitej strony pokazali się podczas tegorocznej edycji Rozstajów artyści, których można określić mianem klasyków polskiego folku. Wolno chyba (wypada) w tym kontekście wymienić Krzysztofa Trebunię-Tutkę, który tradycyjnie, jak od lat, znakomicie zapowiadał koncerty, promował też autobiograficzną książkę. Znakomicie partnerował mu, jak zawsze, Piotr Krasnowolski – kiedy trzeba perfekcyjnie i z humorem tłumaczący zapowiedzi na język angielski; kiedy trzeba będący dwujęzycznym polsko-angielskim konferansjerem.

Jeśli chodzi o koncerty klasyków, to wielką formę potwierdzili Muzykanci, świetnie brzmiący i nadal budzący wielki entuzjazm publiczności. Świetni byli także liderzy zespołu w osobnych scenicznych prezentacjach – wspomniana już Joanna Słowińska oraz Jacek Hałas. Bardzo ciekawym doświadczeniem był koncert, niemal spektakl, jaki dała formacja Senjawazabawa.

Agata Harz, Katarzyna Szurman, Paula Kinaszewska, Bartłomiej Woźniak to artyści świetnie znani z różnych przedsięwzięć, tutaj połączyli siły kreując naprawdę intrygujące zjawisko. Jeden z najwspanialszych koncertów tegorocznego festiwalu dali Łukasz Ojdana i  Mariia Ojdana. Trudno ich może określić mianem klasyków folku, ale to wspaniali artyści od dawna obecni na muzycznych scenach, w dodatku twórczo (bardzo twórczo) zainspirowani ludowymi tradycjami.

 

Nowi

Fantastycznie zaprezentowali się też wykonawcy młodsi, młodzi albo jeszcze nie tak znaczący na muzycznych, folkowych scenach, za to reprezentujący bardzo różnorodne formy muzykowania. Znów: do największych atrakcji należał bez wątpienia koncert tria Suferi, które zaproponowało muzykę bezkompromisową i ponadgatunkową, za to również pełną dobrych emocji – także w poszukiwaniu tradycyjnych źródeł i ich interpretowaniu. Świetnie zaprezentowały się też: jedyna w swoim rodzaju, przygotowana specjalnie na ten wieczór przez Marię Stępień Orkiestra Festiwalowa, a również: grupa Sawa, kapela Siwka, Krakoskie Kumoszki, Zdrojanki. Znakomite wrażenia pozostawiła, wspominana tu już wcześniej Zofia Słowińska-Brózda, a także grupa Chvost. Wyrazem różnorodności i wspólnotowego doświadczania muzyki były, tradycyjne już i jak zawsze ujmujące, Noc Pieśni i Noc Tańca.

Oczywiście, istotne były nie tylko koncerty. Szalenie ważną funkcję od lat pełnią podczas Rozstajów liczne warsztaty – również tym razem ich nie zabrakło. Zajęcia prowadzili m.in. Piotr Dorosz oraz Żywa Pracownia, Agata Harz i Monika Dudek.

 

GościeWielką atrakcją festiwalu były także występy gości zagranicznych. Oczywiście, nie ze względu na tanio rozumianą egzotykę, ale dlatego, że przywieźli oni ze sobą własną narrację, własny świat muzycznych wrażeń, historię ugruntowaną w swoich źródłach, będącą kolejnym owocem i dowodem mądrego wędrowania, która niesie odmienną od tutejszej opowieść – głęboką i godną namysłu. Wielkie wrażenie robił czar bliskowschodniej muzyki, którą przywiozło ze sobą Hamdam Trio. Mnóstwo zasłużonych oklasków zebrała Julia Kozakova z romskimi instrumentalistami, Szalenie podobało się granie i śpiewanie, które zaprezentował pochodzący z Kenii Winyo. Dynamicznie do tańca zagrała węgierska grupa Szaldop. Dodajmy, że duetowi Chvost towarzyszył turecki artysta Çinar Timur.

 

Drzewo

Swoistym ukoronowaniem tegorocznej edycji festiwalu był spektakl Bursztynowe drzewo, który usłyszeliśmy i zobaczyliśmy w niedzielny wieczór w ICE Kraków. Barwna, plastyczna, świetna pod względem muzycznym wokalnym, wykonawczym, epicka, poetycka opowieść o wędrowaniu ludów i mieszaniu się, łączeniu kultur, które tworzy naszą tożsamość jest nie tylko opowieścią o przeszłości, ale też godnym wielkiej uwagi komentarzem do dzisiejszej rzeczywistości. W fantastycznej artystycznej formie łączy muzykę (zerkającą i w stronę wielu tradycji ludowych, i jazzu, i szeroko rozumianej współczesności), teatr, taniec, body painting, do tego śpiew i piękna liryczna poetycka opowieść. Potwierdzająca jak ważnym, jak fundamentalnym tematem jest nasze wędrowanie: w czasie i przestrzeni, między kulturami, między artystycznymi gatunkami, między ludźmi po prostu, ale też wędrowanie to najbardziej intymne, egzystencjalne – od narodzin do śmierci. O wszystkim tym mówiły fascynujące wydarzenia 26. edycji  EtnoKraków/Rozstaje.

 

[ Tomasz Janas ]

Comments


bottom of page