Piękne oblicza muzyki świata | EtnoKraków/Rozstaje – piątek, 7 lipca
Kolejny dzień festiwalu EtnoKraków/Rozstaje pokazał nam po raz kolejny piękno muzyki, jej jednoczącą moc, ale też szeroką rozpiętość stylistyczną pomysłów mieszczących się pod szeroko pojętym hasłem folk czy world music.
Festiwalowy piątek był dniem, w którym wysłuchaliśmy artystów z różnych części świata, co w najbardziej oczywisty sposób ukazuje integrującą moc tego typu muzykowania. Przeplatające się ze sobą występy wykonawców z wielu krajów układały się w pasjonujący kalejdoskop barw, brzmień, stylów, tworzących w sumie zachwycającą całość.
Również sztuka naiwna
Ten dzień miał różne wymiary: nie tylko te koncertowe. Warto zwrócić uwagę, że wieczorem, w czasie, gdy na festiwalowych scenach brzmiała już muzyka, odbył się wernisaż wystawy Malarki warszawskie, malarki krakowskie. Organizatorem wystawy jest Muzeum Etnograficzne , a ma ona miejsce w Domu Esterki u zbiegu ulic Krakowskiej oraz Trynitarskiej. Zobaczyć tam można prace siedmiu malarek związanych z Warszawą i Krakowem, które prezentują zróżnicowany obraz „sztuki zwanej naiwną”. Na otwarciu wystawy zaśpiewała Joanna Słowińska. Z kolei w Fortach Kleparz, gdzie tego dnia odbywała się większość koncertów, miały miejsce również warsztaty prowadzone przez Żywą Pracownię.
Wspólna kultura
Muzyczne wydarzenia tego barwnego dnia rozpoczął Rusan Filitzek. Artysta zaprezentował się w klubie Hevre, który dzięki swej historii i swemu klimatowi zdawał się być miejscem stworzonym dla takiego koncertu. Filiztek to muzyk podchodzący z Turcji, ale od lat mieszkający we Francji. Gra zarówno na lutni długoszyjkowej – saz, jak i na lutni oud, a do tego ujmująco śpiewa. To artysta bardzo świadomy swego miejsca na scenie i równie świadomie kreujący swą muzyczną drogę. Jest zwolennikiem teorii, że ważniejsze od tego, co dzieli poszczególne narody i kultury, jest to, co je łączy. Dlatego sam odwołuje się do wielkiego dziedzictwa kulturowego Azji Mniejszej i okolic, tradycyjnych kręgów znad wschodniej części morza Śródziemnego, do kultury Turków, Kurdów, Ormian, Greków oraz „dziesięciu innych narodów tego regionu”. W tej perspektywie, z tej nostalgii i wzruszenia tworzy świetną muzykę. Przed kilkoma tygodniami zagrał ze swym triem na poznańskim Ethno Porcie, w Krakowie wystąpił solo i wydaje się, że to dla niego dużo lepsza formuła. Zaprezentował muzykowanie skoncentrowane na każdym kolejnym dźwięku i na kreowaniu osobistej opowieści. Inspirując się tradycją wielu krajów grał muzykę własną, autorską, pełną głębi, ale i wirtuozerską. Bardzo podobało się to publiczności.
Sokół słowiański
Dalsze muzyczne wydarzenia miały miejsce we wspomnianych już Fortach Kleparz. Na dużej scenie pojawił się najpierw ceniony trębacz, Przemysław Sokół i jego – znana również na Rozstajowych estradach – Sokół Orchestra. Formacja, która zasłynęła dynamicznymi i stylowymi opracowaniami muzyki bałkańskiej, swą najnowszą płytę Navia poświęciła autorskim interpretacjom utworów odwołujących się do dawnych słowiańskich tradycji. Taki też repertuar zaprezentowała podczas festiwalowego koncertu.
Instrumentarium grupy poszerzyło się o lirę korbową, na której również grał lider. Surowość brzmienia przeplata się ze śpiewnością trąbki, nadając oryginalności całemu scenicznemu przedsięwzięciu. Na żywo całość jeszcze bardziej kipi emocjami, niż muzyka zespołu znana z – bardzo udanej skądinąd – płyty. Grupa nie traci nic ze swej przebojowości, ludyczności, komunikatywności, jej twórczość zyskuje natomiast nowy wymiar, nowe interesujące konteksty, świeżość i dynamikę.
Pizzica pizzica…
Niemniejsze emocje towarzyszyły pojawieniu się na scenie kolejnych wykonawców, a była to, prowadzona przez charyzmatycznego Claudio Cavallo Giagnottiego włoska grupa Mascarimiri. Jej występ był doskonałym przykładem tego, jak w nowoczesny, a zarazem czuły i naturalny sposób można traktować własną tradycję. Formacja wywodzi się z Salento – a więc okolic południa Włoch, gdzie rodziły się najbardziej dynamiczne, energetyczne formy tamtejszej muzyki tradycyjnej. Lider grupy przeszedł konsekwentnie twórczą ścieżkę, pozwalającą mu nie tylko na zapoznanie się z tradycją kultury własnego regionu, ale też zaangażowanie w jej umacnianie. Artystyczna potrzeba zostawienia własnego śladu skłoniła go jednak do własnych poszukiwań, których efektów słuchaliśmy również podczas festiwalowego koncertu. Mascarimiri proponują bowiem brzmienia wywodzące się z lokalnej historii, wzmocnione o tradycje różnych stron regionu śródziemnomorskiego, zderzone czy raczej splecione z nowoczesnymi rozwiązaniami stylistycznymi. Członkowie grupy, pozostając czołowymi przedstawicielami nurtu pizzica pizzica salentina proponują połączenie dźwięków lu tamburreddhu – instrumentu, który od zawsze charakteryzował brzmienie zespołu – zderzone z elektronicznymi beatami i elektrycznymi riffami mandoliny. A do tego jak wspaniale śpiewają na głosy! Festiwalowa publiczność była zachwycona
Czar Afryki
Na koniec tej części piątkowego wieczoru czekał nas jeszcze jeden muzyczny spektakl – występ pochodzącej z Ghany formacji Fra! Grupa składa się z sześciu młodych ludzi, których łączy jeden język – język muzyki. Nazwa „Fra” pochodzi od słowa akan, które można tłumaczyć jako „mieszanie”, co jest odniesieniem do fuzji tak wielu elementów, które można znaleźć w muzyce grupy. Słuchaliśmy ekstatycznego grania, pełnego radości, pozytywnej energii, która udzielała się publiczności. Źródłem tej muzyki, jej bazą jest, oczywiście, wielka tradycja zachodniej Afryki. W interpretacjach członków zespołu zostaje ona jednak błyskotliwie spleciona z elementami rocka, soulu, funku, r&b tworząc fascynującą muzyczną miksturę, w której echa dawnych klasycznych brzmień afro beatu znajdują swój współczesny, aktualny odpowiednik. Dzięki przyjętej przez siebie tak żywiołowej formule zespół błyskawicznie dociera ze swą twórczością do stosunkowo szerokiego kręgu słuchaczy, o czym mogliśmy się przekonać także podczas piątkowego koncertu – były chóralne śpiewy o znakomita zabawa..
Głos. Po prostu głos
Na koniec tego świetnego, udanego dnia, bogatego w wydarzenia, przenieśliśmy się w Fortach Kleparz na scenę Kocie Uszy, gdzie miała miejsce Noc pieśni. W jej ramach wystąpiły: zespół Łada, Joanna Słowińska z grupą warsztatową oraz ukraińscy artyści: Iryna Klymenko & Babskij Kozaczok. Łatwo przypomnieć sobie, bądź odkryć, że głównymi bohaterami tego wieczoru były artystki i artyści, których wierna festiwalowa publiczność ma prawo pamiętać już z pierwszego w tym roku Rozstajowego spotkania, czyli z jedynego w swym rodzaju „Koncertu o świcie”, który miał miejsce o wschodzie słońca 25 czerwca. Tak jak i wówczas na scenie dominowały śpiewające panie.
Na początku tej części zaprezentował się, tym razem w duecie, zespół Łada. Artyści w stylowych interpretacjach, odwołujących się do ludowych oryginałów, przedstawili pieśni bałkańskie, wywiedzione z ich badań terenowych. Nieco później powrócili oni jeszcze na scenę.
Niezwykłą owację wzbudził występ grupy warsztatowej, prowadzonej przez Joannę Słowińską. Miał on szczególną dramaturgię. Wykonawcy (znów, głównie panie) zaśpiewali najpierw stojąc wśród publiczności. Potem pojawili się na scenie, a właściwie przed nią, bowiem występ tego dwudziestokilkuosobowego zespołu był formą swoistego obrzędu, pokazującego kunszt wokalny wykonawców, a zarazem włączającym całą zgromadzoną publiczność we wspólnym śpiewie. Z towarzyszeniem jedynie bębna obręczowego w rękach liderki - i pod jej kierownictwem - grupa dała świetny, poruszający koncert.
Na scenie Kocie Uszy pojawiła się wreszcie również Iryna Klymenko i Babskij Kozaczok – tym razem w nieco poszerzonym składzie, prezentując słuchaczom szereg pieśni pochodzących z Ukrainy.
Ogromna jest siła śpiewu, w dodatku w wykonaniu artystów tak mocno zaangażowanych w przypominanie dawnych ludowych tradycji, w pamięć o nich i wciąż na nowo podejmowane (jakże udane) próby ich aktualizowania. Występ Joanny Słowińskiej i pozostałych wykonawców udowadniał, że nie trzeba elektrycznych czy elektronicznych instrumentów, nie trzeba nowoczesnych aranży, by muzyka zabrzmiała wiarygodnie, aktualnie, poruszająco tu i teraz. Oto kolejna z pięknych twarzy folku.
[ Tomasz Janas ]
07.07
Hevre || Rusan Filiztek
Forty Kleparz || Sokół Orchestra | Claudio Cavallo Giagnotti & Mascarimiri | FRA!
Forty Kleparz |scena Kocie Uszy| Noc pieśni: Joanna Słowińska z grupą warsztatową, Łada, Iryna Klymenko & Babskij Kozaczok
Comments