top of page

IMPROWIZACJA, KOŁYSANKI I PODRÓŻ NA WSCHÓD – CZWARTEK, 4 LIPCA


W czwartkowe popołudnie rozpoczęła się zasadnicza część tegorocznej 26. edycji festiwalu. Zasadnicza część, bowiem już blisko dwa tygodnie wcześniej przeżyliśmy – podobnie jak w roku ubiegłym – swoistą introdukcję. Było to jedyne w swoim rodzaju wydarzenie: koncert na trawie, w najkrótszą noc roku, o świcie 23 czerwca nieopodal brzegu Wisły na Bulwarze Inflanckim, kiedy to zabrzmiały zaśpiewane a capella pieśni polskie, serbskie, ukraińskie, nawiązujące do tradycji sobótkowych, świętojańskich. Zaśpiewali wówczas: Joanna Słowińska & Przyjaciele, Daj Ognia, zespoły Ruta Miata i Łada. W czwartek, kilkanaście dni po tym godnym wprowadzeniu, tegoroczny festiwal zaczął się na dobre.

 

Opętany wolnością

Zanim jeszcze w lipcowe popołudnie zabrzmiała muzyka, czekało nas wydarzenie, które z wielu powodów możemy potraktować jako kolejne symboliczne wprowadzenie w klimat festiwalu – spotkanie promujące wydaną właśnie książkę, wywiad-rzekę z Krzysztofem Trebunią-Tutką. Opętany wolnością, spętany tradycją – to zarówno tytuł spotkania, jak i książki, a zarazem – w jakimś sensie – niemalże aforystyczna definicja artystycznej działalności Krzysztofa Trebuni. Artysta ten to nie tylko jedna z kluczowych osobowości w historii polskiej muzyki folkowej i współczesnej „nowej” muzyki góralskiej, ale postać również bardzo ważna, symboliczna wręcz dla krakowskiego festiwalu. Odm lat jest konferansjerem podczas kolejnych edycji Rozstajów, stając się niejako gospodarzem koncertów czy przewodnikiem dla słuchaczy. Przed rokiem, celebrując ćwierćwiecze Rozstajów, dał wspaniały koncert ze swą rodzinną kapelą Trebuniów-Tutków. Tym razem był gościem i wspólnie z autorem książki Januszem Miką odpowiadał na pytania Piotra Krasnowolskiego. Opowiadał o dylematach i sukcesach, problemach i wzruszeniach artysty, który od kilku dziesięcioleci zmaga się z kulturą tradycyjną – próbując oddać jej należny hołd i szacunek, a zarazem chcąc wciąż pisać ją na nowo, wykorzystywać ją po swojemu – jako muzyk, kompozytor, lider zespołów, ale także architekt, pedagog, a wreszcie autor monumentalnej, trzytomowej Muzyki skalnego Podhala

 

Debiut porywający

Tegoroczna edycja festiwalu jest otwieraniem nowych, w jego historii, przestrzeni koncertowych. Zatem po raz pierwszy w ramach Rozstajów wydarzania odbywają się w klubie Strefa Nowa – który stał się swoistą bazą, „domem” festiwalu, ale także na Łące na Wesołej czy wreszcie w Palmiarni Ogrodu Botanicznego UJ. Właśnie w ostatnim ze wspomnianych miejsc odbył się, oczekiwany przez publiczność z wielkimi nadziejami, koncert tria Suferi.

To stosunkowo nowa grupa na krajowej scenie, aczkolwiek już wsławiona zdobyciem grand prix w najbardziej prestiżowym konkursie polskiego folku – na organizowanej przez Polskie Radio tegorocznej Nowej Tradycji. Słuchając tria – jego organicznej twórczości, która wywodząc swe inspiracje z ludowości łączy je w dynamicznym, euforycznym graniu z elementami jazzu, elektroniki, hip-hopu, muzyki eksperymentalnej – słuchacze okrywają nowe perspektywy grania odwołującego się do tradycji. Na czele tria stoi Kacper Malisz, fantastyczny skrzypek, znany publiczności m.in. z rodzinnej Kapeli Maliszów i licznych już innych przedsięwzięć, a jednak Suferi to grupa, by tak powiedzieć, demokratyczna. Jest sumą trzech osobowości, a niemal równie ważni jak lider są jego partnerzy – gitarzysta, grający też na syntezatorach, Andrzej Imierowicz oraz perkusista Miłosz Berdzik Łączy ich jakaś niezwykła chemia, kiedy wspólnie w energetycznym porywie, w swego rodzaju twórczym uniesieniu kreują swą porywającą muzykę.

 

Sen i jawa

Niemniej emocjonująco zapowiadał się kolejny punkt czwartkowego programu. Publiczność powróciła do klubu Strefa Nowa, gdzie odbył się intrygujący, gorąco przyjęty przez publiczność koncert / spektakl zespołu SenJawaZabawa. Powiedzieć można, że to rodzaj folkowej supergrupy, której trzon stanowią artystki doskonale znane z wielu innych wcześniejszych przedsięwzięć: Agata Harz, Katarzyna Szurman, Paula Kinaszewska oraz towarzyszący im Bartłomiej Woźniak. Wspólnie sięgają do repertuaru kołysankowego – melodii i tekstów – wywiedzionych z własnych badań terenowych, ale i poszukiwań w archiwach, odwołując się nie tylko do polskiej tradycji. Tworzą z nich oryginalną opowieść, czasami przejmującą, kiedy indziej zabawną. Piosenki wzbogacone są o niemal teatralne elementy. Całości towarzyszyły zaś subtelne, ale niezwykle trafne wizualizacje, oparte przede wszystkim na dziecięcych zdjęciach sprzed wielu dekad.

 

Podróż na Wschód

Na krakowskim festiwalu zawsze świetnie czuli się również wykonawcy reprezentujący odmienne, odległe kultury. Wolno nawet stwierdzić, że publiczność ze szczególnym namaszczeniem słuchała tu artystów odwołujących sie do szeroko pojętych bliskowschodnich tropów czy wątków. Znakomitym przykładem tego był występ Hamdam Trio – ponownie w Palmiarni Ogrodu Botanicznego UJ.  Zespół współtworzą: Dariush Rasouli – pochodzący a Iranu, grający na flecie nej, lutni tar i tombaku, Wassim Ibrahim – wirtuoz gry na oudzie, pochodzący z Syrii oraz Arad Emamgholi – kurdyjski perkusista, grający na takich instrumentach jak daf, bendir, dayereh. W tej niecodziennej scenografii poprowadzili nas na wędrówkę w mityczną krainę Wschodu, gdzie elementy, czerpane z różnych kultur i tradycji składają się na piękną opowieść o pokoju i wzajemnym szacunku, a przy tym wyrażoną pięknym muzycznym językiem. Wątki muzyki arabskiej, kurdyjskiej, perskiej składały się na czarowną całość przez publiczność przyjętą entuzjastycznie, owacjami na stojąco.

 

Etno znaczy też elektro

Znana cechą krakowskiego festiwalu jest jego programowa otwartość na rozmaite formy muzyczne, prezentowanie różnorodnych pomysłów na interpretowanie i odwołani do tradycji. Nie powinno więc dziwić, że po tej kołyszącej, uduchowionej, medytacyjnej muzyce, odwołującej się wprost do bliskowschodnich tradycji, kolejnym punktem programu było spotkanie z twórczości na wskroś nowoczesną, elektroniczną, choć też wskazującą na historyczne i ludowe źródła. Tak właśnie wybrzmiał projekt Chvost tego wieczora w Alchemii. Później scenę przejęli didżeje: Eta Hox, Daniel Drumz, Naraska i jeszcze długo trwała Noc EtnoElekro skłaniająca tłumy uczestników do tanecznej zabawy.

 

[ Tomasz Janas ]

Comentários


bottom of page